Pisałem już kiedyś o tym jak tutaj działa płatność kartą. W Polsce jest tak, iż raczej nie dajemy naszej karty debetowej czy kredytowej nikomu w ręce. Ktoś podchodzi do nas z terminalem i dokonujemy zapłaty własnoręcznie. W Stanach działa to zupełnie inaczej. Przy wejściu do restauracji czy baru otwiera się rachunek i zostawia kartę na barze. Ta karta tam jest, aż do momentu, w którym chcemy zakończyć pobyt, zapłacić i wyjść. Czyli na czas pobytu nie mamy jej na widoku. Na początku pobytu w Stanach było to dla mnie dziwne, ale teraz już się do tego przyzwyczaiłem.
Do płatności w internecie wystarczą dane z karty, bez obowiązku potwierdzania takich transakcji. I to jest właśnie sedno problemu. Ktoś kto ma w zasięgu naszą kartę, może skopiować jej numery i później użyć jej do płatności. I to się właśnie stało w moim przypadku. Moja polska karta walutowa została użyta w taki sposób, na łączną kwotę $750 ! Ktoś pięciokrotnie zapłacił $150 moją kartą debetową, w tym samym sklepie, tego samego dnia! Zauważyłem to dopiero dwa dni po fakcie i już zablokowałem swoją kartę.
O takich sytuacjach słyszałem już tutaj w Stanach. Tylko, że tutaj banki blokują od razu takie transakcje widząc ten sam tytuł transakcji i podobne kwoty. Następnie dzwonią do ciebie i pytają czy to na pewno ty dokonujesz tych transakcji. Nawet jak jest jedna transakcja, ale w innym stanie to tez do Ciebie zadzwonią i zapytają o autoryzację takiego przelewu. No najwidoczniej mBank nie ma takich systemów. Właściwie to mają, z tego co mi mówili w rozmowie telefonicznej, tylko "nie wiedzą czemu, ale nie zadziałały"... No to chyba czas się dowiedzieć...
Teraz kazali mi czekać do 7 dni na rozwiązanie tej sytuacji. Zobaczymy co z tym zrobią.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuń