piątek, 29 września 2017

Galeria III

#10 W nowojorskim metrze jest zakaz wprowadzania psów, chyba że mieszczą się do torby. Na szczęście nikt nie reguluje obecności agamy brodatej (bearded dragon). Ten pan sprowadził je prosto z Australii i zajmuje się hodowlą i sprzedażą tych gadów. 


czwartek, 28 września 2017

Codzienny rytuał mieszkańców NYC

Wbrew temu co niektórzy sądzą, to za parkowanie samochodu na ulicy w Nowym Jorku nie trzeba nic płacić. Stosunek miejsc parking-owych do liczby mieszkańców jest tak mały, iż pobieranie opłat jeszcze za to, kompletnie pozbawiłoby mieszkańców szansy na posiadanie  własnego samochodu.  

Szukanie wolnego miejsca parkingowego jest nie lada wyzwaniem. Kierowcy potrafią krążyć godzinami, aby tylko nie musieć zostawiać samochodu na płatnych piętrowych parkingach. Średni miesięczny koszt parkingu dla jednego samochodu osobowego to $430. Czym bliżej midtown czy downtown, tym ceny dochodzą nawet do $1000.

Dlatego też, jeśli już mieszkańcy znajdą to wymarzone miejsce przy swojej ulicy, to za wszelką ceną chcą ja zatrzymać. Ale niestety nie jest to takie proste. Problemem jest Zakład Oczyszczania Miasta. Na mojej ulicy od wtorku do piątku od godziny 11 do 12.30 rano przejeżdża pojazd do czyszczenia ulic (zamiatarka?) i na zmianę, jedna bądź druga strona ulicy musi być pusta. 

Godzina nie jest zbyt komfortowa dla ludzi pracujących i właśnie z tego powodu narodziła się nowa gałąź biznesu. Ludzie płacą od $30 za przeparkowanie samochodu na drugą stronę ulicy, przeczekanie 90 minut i powrót na miejsce. Wydaje się to proste, ale gdy tylko zamiatarka przejedzie przez ulicę to zaczyna się wyścig o miejsce. Ten kto się spóźni, musi się obejść smakiem i zacząć szukać miejsca ,od zera, na sąsiednich ulicach.

środa, 27 września 2017

Harvard Business School ShowCase


Parę miesięcy temu zainteresowałem się studiami MBA 2+2 na Harvard Business School (HBS) i pisałem o tym w jednym poście (LINK). Wpisałem się na listę mailingową  i właściwie nic w tym kierunku do tego czasu nie robiłem. Parę dni temu dostałem maila o spotkaniu w Nowym Jorku, na którym to odbędzie się symulacja prawdziwych zajęć jakie odbywają się na tej uczelni, nazwane ShowCase. 

Uczelnia Harvard jako pierwsza na świecie, w 1914 roku, jako metodę nauczania przyjęła metodę case study, czyli po polsku studium przypadku. Polega ona na analizie pojedynczego przypadku (case) celem pokazania wzorców godnych powielania w biznesie lub ukazanie błędów, których należy unikać. 

Jak do tej pory, nie miałem styczności z tą metodą nauczania, ani w ogóle z szkołą biznesową. Z ciekawości chciałem pójść i zobaczyć o co w tym chodzi i czy to jest to co mnie zainteresuje. Do spotkania należało się wcześniej przygotować. Każdy z uczestników dostał case'a do przeczytania, około 15 stron, i listę pytań do odpowiedzenia. Wydaje się, że 15 stron to nie dużo, ale połapanie się we wszystkim, we wszystkich firmach, osobach i relacjach między nimi wymaga dokładnej analizy każdego zdania. Dodatkowo przypadek dotyczył firmy produkującej oprogramowanie komputerowe, dlatego przyswojenie sobie branżowej terminologii i zrozumienie technologii też wymagało czasu.

Wykład przeprowadzony przez profesora z Harvardu trwał 45 min. Polegał on na zadawaniu nam pytań oraz opinii na temat omawianego przypadku. Było nas około 60 osób i każdy chciał uczestniczyć w dyskusji, dlatego trzeba było ciągle gotowym do odpowiedzi, kiedy prowadzący udzielił nam głosu. Po dyskusji na temat analizowanej firmy i naszych rekomendacjach na temat tego co ona powinna zrobić w założonej sytuacji, prowadzący oddał głos właścicielom firmy, o której cały czas rozmawialiśmy. Siedzieli oni cały czas pośród nas, słuchając co mamy do powiedzenia. Na koniec opowiedzieli nam jak sytuacja ich firmy się rozwinęła i czy mieliśmy rację do pewnych naszych założeń. 

Po wykładzie mieliśmy możliwość zapoznania się z kadrą HBS i przy wspólnym posiłku porozmawiać o możliwościach jakie możemy otrzymać w szkole biznesowej. Mogliśmy również poznać pozostałe osoby, które są zainteresowane tym programem i wymienić swoje doświadczenia.

Na pewno program MBA jest mega ciekawy i warto zastanowienia. Rekrutacja na program 2+2 rozpoczyna się w kwietniu 2018. Do tego czasu muszę ukończyć studia na Columbia University i wtedy pomyśleć nad przyszłością. Czy przyszłością będą studia w Bostonie? Zobaczymy..

sobota, 23 września 2017

Cramming vs. Procrastinating - poznajemy Butler Library

Rok akademicki trwa już od jakiegoś czasu i czas nastał, aby powrócić do miejsc, w których to wkuwanie (cramming)  przeplata się z obijaniem (procrastinating). Każdy student szuka swojego miejsca na uczelni, gdzie to pierwsze będzie występowało częściej, niż to drugie. Takim miejscem, w większości są biblioteki, gdzie w ciszy można skupić się na nauce, a pod ręką mamy wszelkie książki i publikacje. 

Na Columbia University mamy do dyspozycji 21 bibliotek. Różnią się one wielkością, tematyką i zasobami. Na pewno najbardziej znaną biblioteką mojej uczelni jest Butler Library, która powstała w 1934 roku i posiada w swoich zbiorach ponad 2 miliony książek. Biblioteka została nazwana po byłym prezydencie uczelni Nicholasie Murray Butler, który rządził w latach 1902-1945.


Jest to największa biblioteka na kampusie i jest otwarta 24h na dobę i chyba dlatego jest tak popularna. W czasie finals czy midterms znalezienie choćby jednego wolnego miejsca graniczy z cudem. Większość studentów zostawia swoje rzeczy, laptopy, książki na czas bliżej nieokreślony i wychodzi. Kradzieże zdarzają się tu niezwykle rzadko, dlatego też nie trzeba się niczego obawiać. Nie jest rzadkością również to, iż studenci śpią na terenie biblioteki. Jest wiele miejsc, gdzie można się "zaszyć" i spać w spokoju. 

Butler Library składa się z 9 "głównych' pięter. W trzonie budynku znajduje 15 pięter "stacks" czyli zbioru, o którym będzie mowa póżniej. Do dyspozycji studentów są wszystkie piętra z wyjątkiem poziomu 1, gdzie ma miejsce administracja biblioteki.


Na każdym piętrze mamy do dyspozycji wiele sal do nauki. Każda sala ma swój klimat i każdy student ma swoje ulubione miejsce. Poniżej zdjęcia z niektórych sal:

Milstein Reading Room 210
Milstein Reading Room 209
Główna sala biblioteki: The Lawrence A. Wien Reference Room 301
Butler 310

Milstein Reading Room 406

Milstein Reading Room 405

Dla tych co nie lubią dużych sal i to, że ktoś się patrzy na ich monitory,
są też takie miejsca jak to, gdzie możemy się zaszyć i pracować w spokoju

Indywidualne miejsca dla Graduate Students
na 9. piętrze.

Studenci mają do dyspozycji szafki (lockers), które przyznawane są w formie loterii. Jest to jedna z bardziej pożądanych rzeczy tutaj. Zainteresowanie loterią jest ogromne.


Stacks jest to miejsce szczególne. W 9 piętrach budynku, znajduje się 15 pięter stacks, z własnymi windami. To tutaj znajduje się większość z dwóch milionów egzemplarzy. Ze względu na, iż znajduje się to w trzonie budynku, to nie ma tutaj żadnych okien. Wszystko jest tutaj "upakowane" na małej przestrzeni. Korytarze i biegi schodów są bardzo wąskie, co sprawia iż całe to miejsce jest nieco klaustrofobiczne. Dodatkowo, oświetlenie jest tutaj ograniczone. Spotkanie tutaj kogoś w środku nocy, w kompletnej ciszy, gwarantuje mini atak serca. 

Wśród studentów jest to miejsce "ostateczne". Jeśli masz masę esejów do napisania, prac domowych, projektów i wszystko to 'na wczoraj' to jest to miejsce gdzie nic cię nie zdekoncentruje. Panuje tutaj absolutna cisza. W czasie sesji, jeśli nie możemy znaleźć wolnego miejsca w 'zwykłych' salach, to Stacks jest miejscem ostatniej szanse na wolne krzesło. 


W czasie wakacji, biblioteka jest udostępniona dla zwiedzających. W czasie roku akademickiego turyści mogą tutaj wejść jedynie w weekendy. Co ważne, to dostęp do Buter Library przyznawany jest dla każdego studenta Columbii dożywotnio.

czwartek, 21 września 2017

Charging Bull - Byk z Wall Street

W jednym z moich pierwszych postów (LINK) na tym blogu, pisałem o zrobieniu zdjęcia byka z Wall Street, a właściwie o tym jak ciężko jest tam zrobić zdjęcie przez tłumy turystów. Wracałem tam porę razy w ostatnim roku, ale za każdym razem nie było możliwe zrobienie normalnego zdjęcia. Aż do dzisiaj!

Jako, że jeszcze trzyma mnie jet lag (po polsku mamy na to piękną nazwę: zespół nagłej zmiany strefy czasowej) i codziennie budzę się w okolicach 6 rano, to postanowiłem wykorzystać to i wybrać się na Wall Street. 

I w końcu udało się!




wtorek, 19 września 2017

Haratanie w gałę w Birmingham, UK

Jak się okazało koniec moich praktyk to nie był mojej przygody w WSP USA. Zostałem wybrany do reprezentacji piłki nożnej WSP oddział USA. Obecnie moje firma ma swoje biura w 34 krajach i w tym roku turniej został zorganizowany w Birmingham w Anglii. W dniach 15-17 września mieliśmy się zjawić na miejscu i pokazać, że w Stanach wiedzą, co to futbol, czy tam soccer. 


Birmingham nie jest najlepiej skomunikowanym miastem na świecie, dlatego lotów bezpośrednich na próżno było szukać. Postanowiłem lecieć do Londynu i potem wypożyczyć samochód, aby pojechać do Birmingham. W Londynie dołączył do mnie mój brat, który przyleciał z Polski. To też był plus lotu do Anglii, iż mogłem spotkać się z rodziną. 

W Anglii ruch jest lewostronny co trochę komplikowało sprawę. Postanowiłem zobaczyć jak to jest jeździć z kierownicą po prawej stronie. Do jazdy miałem do dyspozycji Hyundaia i20, rocznik 2017.


Jeśli chodzi o jazdę, to na początku nie było łatwo. Zaraz po 7-godzinnym locie czekało na mnie największe wyzwanie tej wyprawy. Najgorsza była chyba jazda po mieście, gdzie co chwile są ronda, skręty, zjazdy, światła itp. Do zmiany biegów lewą ręką nie mogłem się długo przyzwyczaić.  Cały czas moja prawa ręką lądowała na drzwiach gdzie szukałem drążka. Trzymanie lewej ręki non-stop na drążku zmiany biegów ułatwiało trochę sprawę. 

Kolejna sprawa to trzymanie się prawej strony pasa jezdni. W ruchu prawostronnym to kierowca jest po lewej stronie i trzyma się tej strony jezdni. W Anglii trzeba na to uważać, żeby nasza lewa połowa samochodu była dalej na swoim pasie. Dlatego też, lepiej jechać z pasażerem, który będzie na to uważał :). Jak wjedzie się już na autostradę to jest "z górki". Można jechać bez stresu, mając jedynie na uwadze, że najszybszy pas jest na skrajnym prawym pasie, nie lewym. 

Cambridge

Korzystając z tego, iż mieliśmy samochód, po drodze do Birmingham, pojechaliśmy z bratem zobaczyć czwarty najstarszy uniwersytet na świecie - University of Cambridge (1209). Zostaliśmy typowo angielską pogodę, czyli deszcz. Na zwiedzanie mieliśmy jedynie 3 godziny dlatego też, główne  naszym zwiedzaniem był spacer po mieście i kampusie. Studenci dopiero rozpoczynają rok w poniedziałek 18 września, dlatego nie było widać wielu ludzi na kampusie.




 Więcej zdjęć w Galerii.

Birmingham

Po Cambridge przyszedł czas na Birmingham. Po przyjeździe do hotelu, udaliśmy się z moją drużyną na "opracowanie taktyki na turniej", inaczej zwane integracją. W mojej drużynie miałem ludzi z Detroit, Chicago, Seattle, Dallas i  trójkę z Nowego Jorku, o czym wcześniej nie miałem pojęcia. W biurze w NY pracuje około 1000 osób, dlatego ciężko znać chociażby część z osób tam pracujących. Tak się prezentowaliśmy na początku turnieju:


Do turnieju przystąpiły 24 drużyny z Anglii, Niemiec, Norwegii, Finlandii, Rumuni i my. Były 4 grupy po 6 drużyn, z których po dwie wchodziły do fazy pucharowej, czyli ćwierćfinałów, półfinałów i finału. Każdy mecz w fazie grupowej trwał 8 minut, w fazie pucharowej 10 min, a w finale 15 min. Grało się 4+1, czyli czterech zawodników w polu + bramkarz.

Osiem minut na mecz to nie jest dużo czasu, co pokazały mecz grupowe, gdzie większość meczów kończyła się wynikiem 1:0, 1:1, 2:1. Kto pierwszy strzelił gola, ten skupiał się już do końca na obronie wyniku. Nasza grupa była bardzo mocna i do ostatnich chwil nie wiedzieliśmy czy dostaniemy się do ćwierćfinału. Trafiliśmy tam jedynie różnicą bramek, z bilansem 1 remis, 1 porażka i 3 wygrane, z drugiego miejsca w grupie. 

To jak ciężką mieliśmy przeprawę w grupie pokazał ćwierćfinał, gdzie łatwo upraliśmy się z drużyną z Finlandii 4:1. W półfinale zmierzyliśmy się ponownie z drużyną z naszej grupy i ponownie z nimi wygraliśmy 3:1. I tak też trafiliśmy do wielkiego finału!

Mecze w fazie pucharowej odbywały się bez żadnych przerw i to chyba zdecydowało o wyniku finału. 15 minut gry, po już rozegranych 60 minutach turnieju sprawiło, iż już nie byliśmy tacy energiczni. Mecz zakończył się wynikiem 2:2 i o wyniku zadecydowały rzuty karne gdzie niestety ulegliśmy. 

Nasza pozycja końcowa była niespodzianką dla wszystkich. Nigdy wcześniej Team US nie wyszedł z grupy, a tu nagle gra w finale. Każdy z nas dostał okolicznościową statuetkę i z "bragging right", czyli prawem do chwalenia się naszym wynikiem co najmniej przez następny rok :)


Po turnieju był oczywiście czas na małe zwiedzanie Birmingham i kolejne "integracje" z pozostałymi zespołami z Europy. To oczywiście była tak samo ważna część tego wyjazdu, jak sam turniej.

Będąc dzieciakiem zawsze marzyłem by zostać piłkarzem, jeździć po świecie i kopać sobie piłkę. Po część, ten wyjazd dał mi do tego okazję. Niecodziennie leci się 6000 km, aby pograć w piłkę nożną. Ważne, że nie wracamy do domu bez niczego. Przywozimy srebrne medale i czekamy już na następny rok, aby przywieźć złoto! Go TEAM USA!

Galeria

wtorek, 12 września 2017

Światowo na uczelni - World Leaders Forum

Z inicjatywy Prezydenta Columbia University Lee C. Bollingera, w roku 2003 powstało World Leaders Forum, czyli cykl spotkań z najważniejszymi ludźmi z całego świata. W latach poprzednich gościli m. in. Bill Clinton, Nicolas Sarkozy, Vladimir Putin, Vaclav Klaus, Dalajlama, czy też nasz były Prezydent Bronisław (wystąpienie z 2014 dostępne na końcu).

Źródło: columbia.edu
Jak widać, goście byli nietuzinkowi i z pewnością w każdym roku warto wybierać się na takie spotkanie bez względu na to w czym się specjalizujemy czy co studiujemy. Wejścia na spotkania są dostępne wyłącznie dla studentów i kadry Columbia University.

W tym roku cykl spotkań wygląda następująco:

Poniedziałek, 18 września:
- Prezydent Szwajcarii - Doris Leuthard
- Prezydent Ghany - Nana Addo Dankwa Akufo-Addo
- Prezydent Kolumbii - Juan Manuel Santos

Wtorek, 19 września:
- Prezydent Mauritiusa - Ameenah Gurib-Fakim

Środa, 20 września:
- Prezydent Austrii - Dr. Alexander Van der Bellen
- Premier Chorwacji - Andrej Plenkovic

Czwartek, 21 września:
- Prezydent Kostaryki - Luis Guillermo Solis Rivera
- Premier Nepalu - Sher Bahadur Deuba

Piątek, 22 września:
- Wiceprezydent Indonezji -  M. Jusuf Kalla

I teraz najważniejsze pytanie, na które spotkanie się wybrać?


Shopping Period

Minął już pierwszy tydzień zajęć. Przez pierwsze dwa tygodnie trwa "shopping period", podczas których, każdy student może przyjść na każde zajęcia i po czasie zdecydować czy interesuje go wybrany przedmiot. Po dwóch tygodniach zamykana jest rejestracja i nie można już dokonać zmiany, usunięcia lub dodania żadnego przedmiotu.

Do uzyskania tytułu magistra na Columbii potrzeba 30 kredytów (credits), a każdy przedmiot to 3 kredyty. Czyli, jak łatwo wyliczyć trzeba zapisać się na 10 przedmiotów w trakcie studiów magisterskich. W pierwszym roku zdołałem uzyskać 24 kredyty (8 przedmiotów) i w tym ostatnim semestrze mam do uzyskania jedynie 6 kredytów.  Trzy z nich zamierzam poświęcić na pracę magisterską (Individual Research) i do tego dorzucić jeden przedmiot. 

I chyba teraz mam większy dylemat z wyborem tego jedynego przedmiotu, niż jak wcześniej miałem wybrać cztery. Odchodzą mi już te, które wcześniej robiłem, dlatego też, wybór jest trochę ograniczony. 

Dlatego "shopping period" wykorzystuje do ostatniego dnia i chodzę po różnych klasach patrząc co by mnie zainteresowało i byłoby ciekawym dodatkiem dla mojej specjalizacji. Zarządzanie projektami, zarządzanie budową czy też coś z geotechniki, konstrukcji, architektury?

Od tego roku, powstał nowy kurs o nazwie Architectual Design, Computation, and Method prowadzony przez architekta Gabriela Calatrava, syna Santiago Calatrava, jednego z najsławniejszych architektów na świecie. Jest to kurs projektowania i analizy konstrukcji na pograniczu budownictwa i architektury. Wybrałem się na pierwsze zajęcia i uważam, że jest to na pewno kurs godny uwagi ze względu na oryginalną formę zajęć. Jest to pokazanie drogi od konceptu do końcowego produktu, jakim jest budynek, most czy inny obiekt. Jest to trochę pokazanie nam budowlańcom, o co tak naprawdę chodzi architektom. Kurs dobry na pewno dla tych co studiują konstrukcje.

Ten przedmiot raczej nie pasuje do mojej specjalizacji, dlatego też będę szukał dalej. Zostały mi ostatnie 2 dni shopping period.

16. rocznica zamachu na World Trade Center


Minęło już 16 lat od tragicznego zamachu na dwie wieże World Trade Center. 11 września 2001 całym światem wstrząsnęły wydarzenia z Nowego Jorku, gdzie w skoordynowanych zamachu zginęło łącznie prawie 3000 osób. Od tego czasu zmieniło się wiele. Odtworzono linie metra, wybudowano nowe WTC - Freedom Tower. W miejscu starych wież pozostały jedynie dwie wielkie pustki w ziemi.


Co roku, w tym szczególnym dniu, dwa słupy światła wzbijają się ku niebu w pamięci ofiar 9/11. Ta iluminacja widoczna jest w promieniu 90 km.

Widok od strony Brooklynu
Jak widać na zdjęciu powyżej, iluminacja jest w znacznej odległości od WTC. Instalacja umieszczona jest na dachu wielopoziomowego parkingu.

sobota, 9 września 2017

Z wizytą w Yale University

Yale University została utworzona w 1701 roku i jest uczelnią należącą do słynnej Ivy League. Kampus tej uczelni uważany jest za najpiękniejszy na świecie. Będąc przejazdem miałem okazję, na moment, zobaczyć czy tak jest naprawdę. Uczelnia znajduje się 90 min drogi od Nowego Jorku, w New Haven w Connecticut. 

Źródło: yale.edu
Jednym z ciekawszych miejsc na tym kampusie jest budynek biblioteki Beinecke Library, który akurat w czasie mojej wizyty bym zamknięty. Z zewnątrz budynek nie ma żadnych otworów okiennych i może nie wygląda to jakoś niesamowicie, ale już wewnątrz to co innego:


                                                                                                 Źródło: yale.edu
Co ważne, studenci z Ivy League mogą również wypożyczać książki z każdej innej uczelni Ligi Bluszczowej. Na Columbia University mogę zamówić książkę z Yale i po paru dniach mam ją do odebrania w Nowym Jorku. 

Poniżej zdjęcia z innych bibliotek. Wszystkie budynki na tym kampusie wyglądają przepięknie. Czuć, że nie żałowano funduszy przy ich budowie. Wystarczy spojrzeć na każdy detal.






Każda uczelnia ma swoją maskotkę, i tak, Yale University, od 1889 roku, za maskotkę ma Buldoga. I tutaj tradycja jest taka, iż ich maskotka jest żywa i wybierana jest na dożywotnią "kadencję". Noszą tytuł Handsome Dan  i aktualnie "panowanie" sprawuje Handsome Dan XVIII.

Handsome Dan I stał się maskotką Yale za sprawą studenta Andrew B. Gravesa, który za $5 kupił tego psa od lokalnego kowala w New Haven i przyprowadził go na kampus. Z czasem rozpoczynał on każdy mecz futbolu amerykańskiego czy tez koszykówki, przechodząc pierwszy po boisku. Na widok koloru karmazynowego (kolor uczelni Harvard) zaczynał warczeć i dlatego studenci tak go polubili i dali mu mianu "maskotki Yale".

Pomnik Handsome Dan I
A tak wyglądał naprawdę.
Źródło: Yale University Archives
Jako, że zbieram koszulki znanych amerykańskich uczelni, to nie mogłem sobie odmówić kupna koszulki z buldogiem:


czwartek, 7 września 2017

Ostatni dzień pracy!

I tak zakończyła się moja przygoda, przynajmniej na jakiś czas, z firmą WSP USA Inc. Po 6 miesiącach praktyk, najpierw wiosennych, a potem letnich, czas wracać na uczelnię i zacząć pracę nad pracą magisterską. 
Firma WSP została ostatnio wybrana najlepszą firmą projektową na świecie, spośród 225 firm ogółem. Zatrudnia ona ok. 36 000 pracowników w ponad 500 biurach w 40 krajach na świecie. I mam to szczęście, że mogłem pracować w jej największym biurze w Nowym Jorku w One Penn Plaza. Tylko w jednym biurze pracuje 1000 pracowników, a w mojej grupie Geotech-Tunneling ok. 60 osób. W samej tylko mojej grupie miałem ludzi z Kolumbii, Grecji, Chin, Turcji, Iranu, Indii, Kanady, Czech, Anglii, Polski i oczywiście ze Stanów Zjednoczonych. Pod tym względem, to ciężko znaleźć firmą z takim mixem narodowościowym. 

W branży tunelowej, firma WSP jest światowym liderem, i dlatego też chyba nie mogłem trafić lepiej. Za pół roku kończę studia i na pewno będę się starał, aby powrócić do tej firmy, ale już na stałe.

Zgodnie z tradycją w naszej firmie, na koniec mojego pobytu zafundowałem ciacho dla mojej grupy :)



środa, 6 września 2017

Czym jeżdżą listonosze w Stanach?

Chyba każdy z Was kojarzy, z filmów amerykańskich, jak listonosz wkładają listy do takich mini budek przed domem. W mieście takich rzeczy nie da się zobaczyć, ale wystarczy wyjechać na przedmieścia i oto ukazują się te skrzynki jedna za drugą wzdłuż drogi. 


Skrzynki stoją po prawej stronie drogi, tak więc, aby listonosz mógł wsadzić listy, to musiałby wysiąść z samochodu i wrzucić listy. Trochę niewygodne.. Dlatego też, tutaj wymyślili, iż samochód listonoszy, jako jeden z nielicznych, będzie mógł mieć kierownicę po prawej stronie samochodu, tak jak w UK. Przez to nie musi wysiadać z samochodu, aby roznosić listy. Dodatkowo, drzwi w jego samochodzie przesuwają się na bok i mogą być otwarte w trakcie jazdy, co jeszcze bardziej ułatwia pracę listonosza.

Trochę zajęło mi znalezienie takiego pojazdu, aby zrobić ładne zdjęcie. Na szczęście Pan listonosz, na poniższym zdjęciu, z chęcią pozował do zdjęć. Nawet kazał mi poczekać, aż ustawi w szeregu wszystkie listy, aby nie wyglądało, że ma bałagan :)