Przyglądając polskie serwisy informacyjne, natknąłem się na artykuł o "korytarzach bezpieczeństwa" nad polskim morzem. Ze względu na ogromną ilość parawanów, w razie wypadku, służby bezpieczeństwa miały, na drodze do pacjenta, do pokonania prawdziwy labirynt.
Postanowiłem sprawdzić jak to wygląda na plaży Rockaway beach w Nowym Jorku. I wygląda na to, iż nie znają tutaj, czegoś takiego, jak parawany. Nikt tutaj nie odgradza się od drugiego człowieka. Coś, co u nas jest już rzadkością.
Może czas pokazać im co to jest prawdziwy parawaning? :)
Jako były ratownik morski, zaciekawiło mnie jak pracują ratownicy tutaj na plaży. Na zdjęciu poniżej widnieje stanowisko ratownicze. Nie jest ono wyposażone w takim stopniu, jak nad polskim morzem. Co 100 m znajduje się tylko jeden ratownik na stanowisku, a 1-2 ratowników jest w wodzie lub zaraz przy brzegu. Skuterów wodnych brak, łodzi ratowniczych brak.
Z tego co zauważyłem to ludzie tutaj są dużo bardziej ostrożni niż u nas. Nikt nie pływał daleko od brzegu, nikt nie używał tutaj żadnych pontonów, kółek dmuchanych czy innych tego typu rzeczy.


Ciekawa obserwacja, faktycznie różnice w zachowaniu plażowiczów są spore. U nas często widać tę potrzebę „wydzielenia przestrzeni”, może to kwestia przyzwyczajenia. Warto jednak pamiętać, że niezależnie od miejsca, długie przebywanie na słońcu wymaga odpowiedniej ochrony skóry. Dobre kosmetyki z filtrem potrafią naprawdę ograniczyć skutki promieni UV – ostatnio zwróciłem uwagę na Agenity nawilżający krem BB SPF50, który łączy ochronę przeciwsłoneczną z pielęgnacją i jest dobrym przykładem, jak można dbać o skórę nawet podczas plażowania.
OdpowiedzUsuń