Wczoraj odbyło się pierwsze, w tym roku akademickim, przyjęcie zorganizowane przez Fulbrighta. Jako, że pierwsze, to miało też otoczkę dyplomatyczną. Razem ze stypendystami, spotkali się również absolwenci (alumni), przedstawiciele Fulbrighta w różnych krajach oraz przedstawiciele siedziby Fulbrighta z Nowego Jorku. Spotkanie odbyło się w budynkach siedziby głównej Organizacji Narodów Zjednoczonych.
Pamiętam takie spotkania, z początku mojej przygody w Stanach. Wyobraźcie sobie przychodzenie na przyjęcia, na których kompletnie nikogo nie znacie. Nie było to dla mnie z początku łatwe. Tak jak to mówią trenerzy personalni, jest to wyjście ze "strefy komfortu". I jest w tym dużo prawdy. Trzeba dużo praktyki w tego typu sytuacjach, żeby obyć się trochę w tym. Zaczynając już drugi rok jako stypendysta Fulbrighta, mogę powiedzieć, że już nabrałem doświadczenia, poznałem dużo innych stypendystów i takie przyjęcia są świetną okazją do ponownego spotkania oraz wymiany doświadczeń.
To co jest unikalne w spotkaniach Fulbrighta, jest to, że w ciągu jednego wieczora możesz spotkać ludzi z dosłownie każdego kraju na świecie. Wczoraj udało mi się poznać ludzi z Portugalii, Izraela, Niemiec, Gruzji, Rosji, Włoch i Hiszpanii.
Oczywiście jest to również okazja do Networkingu, czyli tworzeniu sieci wzajemnych kontaktów. Dla tych studentów, którzy planują robić karierę w polityce, w organizacjach non-profit czy pozarządowych, takie spotkania są świetną okazją do nawiązania kontaktu z ludźmi z branży i rozpoczęcia z nimi współpracy. Przez takie kontakty, później może być łatwiej o pracę. Z tego co się wczoraj dowiedziałem to nawet o możliwość odbycia darmowych(!) praktyk w ONZ studenci się zabijają. Jeśli interesuje cię praca w ONZ to musisz się przygotować na ogromne wydatki na starcie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz