piątek, 6 lipca 2018

Mundial - Czas powrotu (Część IV)

Ostatniego dnia postanowiliśmy jeszcze odwiedzić jedno miejsce w Kazaniu, a mianowicie Park Wodny. Każdy kto odwiedza Kazań, powinien odwiedzić ten obiekt. Jest "napakowany" atrakcjami, zjeżdżalniami, dzikimi rzekami, ale takimi bardziej ekstremalnymi i o większych przeciążeniach. Dla mnie największą atrakcją był surfing. To jak to wyglądało pokazuję na poniższym filmiku.


Prosto z parku wodnego udaliśmy się taksówką na lotnisko. I wtedy dowiedzieliśmy się jak zostaliśmy oszukani na opłacie za przejazd za pierwszym razem. Oczywiście popełniliśmy błąd jeszcze przed przylotem, nie sprawdzając ile kosztuje taki przejazd i 20.000 RUB wydało nam się dobrą ceną. Teraz, jadąc niemal dwukrotnie większą odległość zapłaciliśmy 575 RUB. Nauczka na przyszłość :)

Nasz powrót był nieco bardziej skomplikowany niż przylot. Czekała nas 30-godzinna przygoda z 8-godzinną zmianą czasu. W ciągu tego czasu zdążyliśmy 'zwiedzić' łącznie 5 krajów. Zawsze taniej kupuje się bilety w dwie strony, dlatego też musieliśmy tam skąd przylecieliśmy do Kazania, czyli do Dubaju. Tam mieliśmy już lot do Kuwejtu. USA nie ufa liniom z Kuwejtu i przy locie do Nowego Jorku czekały na nas co najmniej 3 kontrole wizowe/bagażowe. Dodatkowo czekał nas 'przystanek techniczny' w Irlandii. Musieliśmy, dosłownie, wyjść z samolotu, przejść kontrolę bezpieczeństwa i wrócić do tego samego samolotu, aby kontynuować podróż. Na szczęście, w czasie oczekiwania na innych pasażerów, udało nam się napić Irish Coffee oraz obejrzeć mecz Meksyk - Szwecja. I po tym wszystkim już przed nami był tylko lot na lotnisko JFL w Nowym Jorku. 


I tak zakończyła się moja przygoda z Mistrzostwami Świata! Z niecierpliwością oczekuje na kolejne, które odbędą się w Katarze. Dubaj oraz cała kultura arabska wywarła na mnie niesamowite wrażenie i z chęcią wybiorę się jeszcze raz w ten rejon świata. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz