czwartek, 27 kwietnia 2017

Promocje


To jak działają tutaj zniżki, promocje i tego typu rzeczy działają w Stanach trochę inaczej niż w Polsce. Z początku, pamiętam, że nigdy nie byłem do końca pewny ile mam za co zapłacić. A mianowicie, takie promocje jak 2 za $7 za dżem, czy 3 muffiny za $5 w Polsce by oznaczało, że przy takiej ilości cena jest określona, ale jak już weźmiemy np. jedną sztukę to pewnie cena będzie większa. Dlatego, 'ekonomiczniej', lepiej wziąć więcej. Tutaj za to, nie ważne ile produktów weźmiesz, cena jest zawsze taka sama. Czyli, jak 3 muffiny za $5 to znaczy, że każdy jest po $1.67 itd. 

Jeśli chodzi o większe zakupy, to przy promocjach mamy np. 50% na jakąś rzecz, a dodatkowo mamy kartę klienta na 20%, to nie ma czegoś takiego, że ona obowiązuje tylko na nowe rzeczy, lub nieobjęte promocją.  Tutaj wszystko się kumuluje, dodajesz 50+20 i masz 70% zniżki. Powiem, że w takich centrach handlowych jak Macy's (drugi największy sklep w Stanach Zjednoczonych) nie kupuje się tam niczego nieobjętego promocją. Tam to prawie każda rzecz ma min. 30% zniżki. 

W Nowym Jorku, przy zakupie odzieży i obuwia, nie płaci się podatku jeżeli pojedyncza rzecz kosztuje mniej niż $110. Powyżej tej kwoty dochodzą 4.5% podatku Stanu Nowy Jork + 4% podatku miasta Nowy Jork + 0.375% podatku MCTD. Tak, że przy przeliczaniu ceny trzeba zawsze przeliczyć czy czasem nie przekroczyć kwoty $110, bo wtedy należy zapłacić dodatkowe 8.875%. Co przy takiej kwocie już robi różnicę :)

wtorek, 25 kwietnia 2017

Fulbright Enrichment Seminar - Washington DC



W dniach 19-23 kwietnia zostałem zaproszony do Waszyngtonu, gdzie razem z 140 stypendystami z 68 krajów mogłem uczestniczyć w Fulbright Enrichment seminar. Nie wiem czy jest wiele takich okazji, aby w jednym miejscu spotkać ludzi z tylu krajów. Może jedynie na zjazdach ONZ :) To jest właśnie największa siła Fulbrighta. Podczas seminarium mogłem poznać studentów z Mali, Kongo, Mauritiusa, Panamy, Dominikany, Bangladeszu, Kolumbii, Libanu, Afganistanu, Nowej Zelandii czy też RPA. I każda ta osoba ma swoją unikalną historię. 

W przeciągu pierwszego roku, każdy stypendysta Fulbrighta zostaje zaproszony na Gateway Seminar, który zoorganizowany jest na początku wyjazdu, oraz na Enrichment Seminar, który odbywa się w trakcie trwania roku akademickiego. W tym roku seminaria odbywały się w San Diego, Atlancie, Nowym Jorku, Dalawere, Houston, Pittsburgh'u i oczywiście w Waszyngtonie. Tematem mojego seminarium był Federalizm w Stanach Zjednoczonych.

Wyjazd do DC jest całkowicie finansowany przez Departament Stanu, dlatego też nie musimy się marwić o przylot, zakwaterowanie, wyżywienie i atrakcje na miejscu. Plan zajęć był wypełniony do maksimum. W ciągu tych kilku dni zdążyliśmy zobaczyć Biały Dom, Kapitol, Mauzoleum Abrahama Lincolna, pomnik Thomasa Jeffersona, Pomnik Weteranów Wojny w Wietnamie, Pomnik Weteranów Wojny w Korei. Dodatkowo do wyboru było zwiedzanie: Sądu Najwyższego (Supreme Court), Newseum, National Museum of American History, National Portrait Gallery. Wszystkie te zabytki ulokowane są w samym centrum DC, a ze względu na to, iż ulokowani byliśmy w hotelu Mariott 500m od Białego Domu, to mogliśmy przejść się do większości z nich.

Biały Dom

Kapitol

Pomnik Thomasa Jeffersona
Mauzoleum Abrahama Lincolna


Poza zajęciami seminarium, zorganizowane zostały również prace społeczne. Podzielono nas na cztery grupy i każdy pojechała w inne miejsce, aby wspomóc lokalną społeczność Waszyngtonu. Ja z moją grupą pojechaliśmy do Crossway Community Center, aby pomóć w budowie ogrodu i posprzątać na terenie szkoły. 

Jak widać pogoda nam nie sprzyjała..
..ale za to ekipa była pierwszorzędna!
W piątkowy wieczór podzielono nas na grupy trzyosobowe i zorganizowano nam kolację u lokalnych mieszkańców Waszyngtonu: pracownikami rządu, departamentu stanu, byłymi stypendystami Fulbrighta, bądź też zwykłymi mieszkańcami. Dla pracowników departamentu edukacji była to jedna z nielicznych okazji by tak naprawdę poznać beneficjentów programów, nad którymi pracują latami.

Ja razem ze studentem z Dominikany i studentką z Kolumbii wybraliśmy się na kolację do Pana Allana i Pani Ann w północnej części miasta. Jak się szybko okazało Pan Allan był na stypendium Fulbright'a w Polsce w roku 1977! Na 15 lat wcześniej, niż ja się w ogóle na tym świecie pojawiłem. Z opowieści moich rodziców wiem tylko jak w tych czasach się żyło w Naszym kraju i nie było wcale tak kolorowo. A Pan Allan przyjechał studiować na AGH do Krakowa, gdzie w tym czasie prawie nikt nie mówił po angielsku. Dlatego też, szybko nauczył się języka polskiego. Jak wspominał, dużo nauczył się podczas jego 'internship' przy zbiorze jabłek w Opatowie, gdzie lokalni mieszkańcy za nic nie znali ani słowa po angielsku :) Bardzo miło wspominał Nasz kraj. Wspominał, że nawet gdy przebywał w biedniejszych częściach Naszego kraju gdzie ludzi nie za wiele mieli, to zawsze traktowano go zgodnie z zasadą "Gość w dom, Bóg w dom". Za to własnie bardzo ceni Nasz kraj. Na kolację przyniósł swoją ulubioną polską wódkę - Żubrówkę. Poza Polską zwiedził jeszcze 94 kraje. Za to Pani Ann to podróżniczka i także wielokrotnie zwiedzała Dominikanę i Kolumbię i pewnie dlatego tak nas z nimi dobrali na tą kolację. Tematów do rozmów nie brakowało.

Pan Allan i Pani Ann byli bardzo ciekawi jak nam się żyje w ich kraju i jakie mamy plany na przyszłość. Ponad 4 godziny spędziliśmy na wspólnej rozmowie i kolacji. Mogę teraz szczerze stwierdzić, że było to jedno z najlepszych doświadczeń podczas mojego pobytu tutaj w Stanach. Dwa różne pokolenia tego samego programu stypendialnego, zupełnie nie znających się nawzajem osób, pochodzących z zupełnie innych krajów i kultur, spotyka się i dzieli się swoimi doświadczeniami i historiami. W takich chwilach naprawdę docenia się to, czym jest przywilej bycia stypendystą Fulbrighta. 

Po tym spotkaniu każdy z nas przyznał, że było to niesamowite przeżycie i tak jak Pan Allan i Pani Ann, tak my, za parę lub paręnaście lat chcielibyśmy również zaprosić studentów do siebie już w Naszych krajach!

Poniżej parę zdjęć z wyjazdu:






wtorek, 18 kwietnia 2017

Z wizytą w New York Transit Museum

Wejście do muzeum
New York Transit Museum znajduje się na Brooklynie w byłej stacji metra 'Court Street'. Dlatego też do muzeum wchodzi się pod ziemię, tak jak do stacji metra.

Ta stacja została otwarta w 1936 roku i miała być potem końcową stacją dla Second Avenue Subway (SAS). 81 lat później, w 2017 roku zostały otwarte 3 pierwsze stacje SAS, a zakończenie tej inwestycji nie ma nawet swojej daty, tak, że widać, że założenia z XX wieku mają 'lekkie' opóźnienie. 

Dobrym historykiem, ani pisarzem to ja nie jestem, dlatego skupie się tylko na wybranych rzeczach ujrzanych w muzeum. Każdemu, kto interesuje się metrem i transportem miejskim polecam odwiedzić to miejsce. 

9/11

Dużą część muzeum zajmuje wystawa poświęcona 9/11 czyli zamachu terrorystycznemu na World Trade Center. W wyniku ataku, kompletnie zniszczone zostały tunele i stacja metra 'Cortland Street'. Od razu po ataku, postanowiono jak najszybciej odbudować tunele metra, tak aby linia numer 1 mogła wrócić do funkcjonowania. Na odbudowę samej stacji, postanowiono poczekać. Skorzystano z pierwotnego projektu, aby oszczędzić czas na projektowaniu. Po roku (15 września 2002) tunele były już przejezdne i linia nr 1 wróciła na swoją dawną trasę. Sama stacja jest w dalszym ciągu budowana i zakończenie planowane jest na rok 2018. Na zdjęciu, resztki ze stacji 'Cortland Street'.


Po ataku, w Wydziale Transportu Nowego Jorku (MTA) nastała panika i zaczęto sprawdzać każdy tunel metra w obrębie całego Nowego Jorku w poszukiwaniu bomb. Wykonywano próbne przejazdy pustymi składami. W ciągu pierwszych godzin po ataku, pierwsze linie metra zaczęły jeździć, a pod koniec dnia 65% sytemu metra wróciło do funkcjonowania. 

Ceny z 1915 roku


Po lewej ukazane są dzienne wynagrodzenia dla ludzi, którzy pracowali przy budowie metra w Nowym Jorku. Po prawej, ceny produktów i dla porównania, ceny na dzień dzisiejszy: jabłka - $2/funt, hot dog - $2-3, fryzjer - $20 (męski, bo damski to wiadomo, że sky is the limit), piwo - $5-8, bilet do kina - $8-15, kapelusz - $30, bilet na wyścigi konne (steeple chase) - cena nie jest mi znana. 

Galeria

niedziela, 16 kwietnia 2017

Smorgasburg




Smorgasburg jest to największy rynek żywności na świeżym powietrzu w Stanach Zjednoczonych. Ponad 20000 - 30000 ludzi odwiedza Brooklyn w każdy weekend by spróbować niesamowitych potraw. Smorgasburg  odbywa się od kwietnia do października w każdą sobotę w dzielnicy Williamsburg oraz w każdą niedzielę, w Prospect Park. Za każdym razem mamy ponad 100 różnych sprzedawców. Must-see dla każdego kto odwiedza Nowy Jork. Parę zdjęć z dzisiejszego dnia:

Mango z Chilli
Gofry z lodami i owocami
Street-food z Shanghaju

Szaszłyk z jaj przepiórczych
Om nom nom

środa, 12 kwietnia 2017

Powrót do kraju, przedłużenie wizy


W końcu! Po 280 dniach w Stanach nareszcie jest okazja na powrót do kraju. Nie spodziewałem się tego, że nastaną takie czasy, że to do Polski będę jeździł na wakacje, a nie, z Polski gdzieś za granicę. Od 14 do 28 maja będę delektował się pierogami, schabowymi, gołąbkami, pomidorową, rosołem... i tak dalej. Mógłbym wymieniać godzinami :) W końcu zobaczę rodzinę i znajomych, z którymi jedynie mogłem rozmawiać przez WhatsApp'a czy Skype'a! 

Z powodu takiego, iż kończy mi się ważność wizy, to również będę musiał odwiedzić ambasadę USA w Warszawie. Co jest ciekawe, w Stanach nie ma możliwości przedłużenia wizy. Aby ją przedłużyć należy wrócić do kraju. Oczywiście nie oznacza to tego, iż jeśli kontynuujesz studia w Stanach to masz nakaz powrotu i przedłużenia. Przez to, iż kontynuuje naukę w następnym roku akademickim, to dostałem przedłużenie ważności dokumentu, o tajemniczym kodzie, DS-2019, który zezwala na legalny pobyt w USA. Wiza, którą otrzymujemy w ambasadzie, jest to dokument, który, jeżeli jest ważny, to jedynie pozwala na wjazd do Stanów. Czyli można przebywać w Stanach bez ważnej wizy, za to z ważnym dokumentem DS-2019. Jeżeli jednak, bez ważnej wizy, chciałbym wyjechać na wycieczkę do Meksyku czy Kanady, to powrót do USA byłby już niemożliwy. 

Tak czy owak, przyjazd do kraju stał się faktem. Nigdy jeszcze nie czułem takiej radości z powrotu do kraju! Niestety, na dłuższy pobyt nie mogę sobie pozwolić, ponieważ od czerwca zaczynam 3-miesięczne praktyki letnie w WSP, czyli w firmie, w której aktualnie robię praktyki wiosenne. A od wrześnie zaczyna się kolejny, ostatni już, semestr na Columbia University.

sobota, 8 kwietnia 2017

Siedziba Google w NYC


Dzięki uprzejmości Krzysztofa Choromańskiego, absolwenta Columbia University i pracownika Google w Nowym Jorku, miałem okazję zobaczyć siedzibę od środka. Mieści się ona przy 111 8th Avenue na Manhattanie. Dzisiaj jest sobota i mało kto pracuje tutaj, dlatego też na zdjęciach nie ma pracowników.

Na 14. piętrze znajduje się taras gdzie można podziwiać panoramę i okolice Manhattanu:

   









Do poruszania się po budynku służą tutaj hulajnogi:


Tak wygląda pokój gier i zabaw:


Na 4. piętrze znajduje się stołówka / jadłodajnia w klimacie Lego:



 

A cała ta wizyta była zorganizowana jako spotkanie Polish Young Professionals Social.
Nasza grupa prezentowała się tak:


środa, 5 kwietnia 2017

♠ ♣ Poker Night ♥ ♦

EGSC ( Engineering Graduate Student Council) zorganizował dzisiaj Poker Night. Jak widać po zdjęciu, była to pełna profeska. Dodatkowo, zawodnicy przygotowali okulary przeciwsłoneczne oraz nałożyli kaptury jak na prawdziwych zawodach. Do zawodów przystąpiło 21 zawodników, gra rozgrywana była równocześnie na 3 stołach. Dwóch najlepszych zawodników z każdego stołu przechodziło do Wielkiego Finału. Niestety, musiałem przełknąć gorycz porażki odpadając w pierwszej rundzie. Do wygrania było $100, $50 i $25 w bonach do wydania w serwisie Amazon. 

sobota, 1 kwietnia 2017

Akademiki Columbia University

Moje mieszkanie pokazywałem już na początku mojego pobytu (LINK). Jest to mieszkanie w akademiku dla studentów studiów magisterskich (graduate). Jako studenci II stopnia jesteśmy ulokowani w akademikach oddalonych najdalej od głównego kampusu. Mój budynek jest ostatnim zlokalizowanym on-campus, na 111 ulicy. Jest to normalne mieszkanie w bloku, który należy do Columbia University. 

Akademiki dla studentów I roku
Dla studentów I stopnia, akademiki wyglądają jednak zupełnie inaczej i na nich się dzisiaj skupię. Zacznijmy od tego, że na każdym roku studiów ( I - freshman, II - sophomore, III - junior, IV - senior) przysługują inne akademiki. Dla studentów I roku zarezerwowane są akademiki najbliżej głównej biblioteki Butler. W kolejnych latach zostają przeniesieni do dalej położonych budynków. Na IV roku mieszkają już na East Campus, a na studiach magisterskich już poza głownym kampusem (jak ja). 

Akademików dla "świeżaków" jest kilka: Jon Jay Hall, Wallach Hall, Hartlay Hall, Carman Hall i Furnald Hall, ale w większość ulokowani oni są w tym pierwszym. Na I roku mieszkają oni w pokojach jedno- (365) lub dwuosobowych (36) z dzielonymi łazienkami, z kuchnią na każdym piętrze. Roczny koszt to $8166 (wszystkie opłaty wliczone). Na parterze ulokowana jest stołówka, a w podziemiach pralnia*.

*Co do pralni to mała dygresja. Dla wszystkich studentów undergraduate, w akademikach pralnia jest darmowa. Dla studentów graduate, juz nie. Koszt to $2 za każde pranie + $2 za suszarkę.

**Pewnie kojarzycie z filmów pralnie, które są w Stanach. W Nowym Jorku, budynki nie mają odpowiedniego odprowadzenia kanalizacji i nie jest możliwe posiadanie pralki w domu. Dlatego też, na każdej ulicy są pralnie, gdzie można zrobić własne pranie. Dobra wracam do akademików... :)


Akademiki dla II, III roku
Akademików dla studentów II, III i IV roku jest mnóstwo i nie zawsze są przydzielone tylko do jednego roku, tak jak dla studentów I roku. Studenci ostatniego roku (senior) są w większości ulokowani w East Campus, gdzie pokoje wyglądają zupełnie inaczej niż, w każdym innym budynku. W East Campus studenci mają do dyspozycji townhouse lub duplex dla 4-6 osób. Są to odpowiednio cztero lub trzy- poziomowe mieszkania. Na każdym poziomie są 2 pokoje jednoosobowe oraz na jednym poziome znajduje się salon + kuchnia. 


East Campus (widok na townhouse)
To co wyróżnia akademik dla studentów undergraduate i graduate jest też ochrona. Ci pierwsi mają stróża i ochronę 24h/dobę i bez ID nie jest możliwe wejście na teren akademika. Każdy student oczywiście może wprowadzić swoich gości (max. 3 osoby) na własną odpowiedzialność. W moim budynku nie ma natomiast żadnego stróża.

Jak to wygląda z alkoholem w akademikach?

Lobby akademika East Campus
W Polsce alkohol w akademikach jest 'oficjalnie' zakazany i każdy student chowa alkohol przy wejściu, jakby to przyszedł w piątek na wieczór literacki przy herbacie lub co najmniej szachy. 

Tutaj, lobby (na zdjęciu) w piątkowe i sobotnie wieczory wygląda jest wejście do klubu. Tworzą się ogromne kolejki, bo dużo studentów I czy II roku chce przyjść do starszych studentów. Alkohol, w tym akademiku nie jest zabroniony, ponieważ jest to akademik dla studentów +21 (w USA alkohol można pić od 21 roku życia), dlatego też stróże nic nie mówią na widok całych zgrzewek Bud Light'a czy Corony. 

Nie tak dawno temu, na jednej z licznych imprez, które się tutaj odbywały jeden ze studentów wpadł do szybu wentylacyjnego i tak przetransportował się z 23. piętra na 16. Wszystko miało miejsce późno w nocy, dlatego spędził całą noc pomiędzy ścianami budynku. Dopiero nad ranem o 7.30 ktoś usłyszał wołanie ze ściany. Cała akcja zakończyła się rozwaleniem ściany (zdjęcie) przez strażaków i uwolnieniem nieroztropnego studenta. Wszystko już z nim dobrze, ale co posiedział w ścianie to jego. 

Komentarz stróża mówi wszystko: "Wild…a lot of partying last night..".